Żyj proaktywnie
9 sierpnia 2017Psychoterapia psychodynamiczna – przyglądanie się sobie
9 sierpnia 2017Jestem psychologiem, pracuję przede wszystkim jako psychoterapeuta, interesuje mnie poszukiwanie sensu w życiu oraz samorealizacja. Z racji wykonywanej pracy znam wielu innych specjalistów zajmujących się rozwojem osobistym: coachów, trenerów, mówców motywacyjnych.
Ostatnio z niepokojem ale też pewną irytacją zwracam uwagę na język jakim posługuje się wielu współczesnych „rozwojowców”: „Jesteś silniejszy niż to co czujesz”, „Możesz więcej”, „Nie ma rzeczy niemożliwych” itd. W ubiegłym tygodniu wysłuchałem wywiadu z jedną z osób motywujących innych do działania. Ów trener został zapytany o to, jak by się poczuł, gdyby zostawiła go dziewczyna czy to nie wywołałoby cierpienia? Odpowiedź brzmiała następująco: „Jeżeli patrzysz na to w kategoriach było fajnie jak ona była to od razu cierpisz, ale jak pomyślisz o kurde w tym łóżku jest teraz wolna przestrzeń to chętnie ją zapełnię jakąś substytucją …. „ powiem szczerze, że zostałem bez słów.
Poczułem się nieswojo. Czy kiedy odejdę moi bliscy pomyślą „O, jest więcej miejsca, można sobie znaleźć kogoś nowego”? Czy kiedy ktoś bliski odejdzie z mojego życia, powinienem stłumić smutek i pędzić po nową zabawkę? Żyjemy w świecie w którym nie można odczuwać trudnych emocji. Zapadamy się w swoim maksymalnym indywidualizmie i nie potrzebując innych budujemy swoje maniakalne światy w których wszystko jest możliwe, nie jesteśmy od nikogo zależni i na maksymalnych obrotach pędzimy w stronę sukcesu.
NIE, moim zdaniem nie wszystko jest możliwe (na szczęście), nie każdy dzień jest łatwy, nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem, a co najważniejsze kiedy odchodzi ktoś bliski to bardzo boli i nikt nie zastąpi tego miejsca. Świat rzeczywisty nakłada na nas pewne ograniczenia, sami posiadamy granice i zamiast z nimi walczyć warto się czasem z nimi pogodzić.
Do mojego gabinetu trafiają trzydziesto, a nawet dwudziestoparoletnie osoby, które odczuwają ciągły lęk i niepokój, następnie pojawiają się u nich objawy somatyczne: bóle kręgosłupa, kłucie w sercu, zaburzenia trawienia, zawroty głowy itd. Sytuacja materialna tych ludzi jest zazwyczaj doskonała, pracują na dobrych stanowiskach, wielu prowadzi własne firmy – osiągnęli sukces. Obecnie nie można jednak osiągnąć sukcesu – sukces trzeba osiągać każdego dnia, bez przerwy, bez końca. Trzeba zarządzać doskonale własnym czasem, wyznaczać super efektywne cele, mieć energię, odczuwać entuzjazm a nawet IDEALNIE wypoczywać z rodziną. W skrócie: żyć w stanie maniakalnym. Nasz organizm nie jest jednak przystosowany do ciągłej mani, pojawia się więc napięcie i lęk – lęk bo mania się skończy i trzeba będzie sobie uświadomić, że doba ma tylko 24 godziny, że trzeba spać, że dzieci bywają niegrzeczne, że popełniamy błędy i czasem nic nam się nie chce.
Czasem obserwując reakcje osób z którymi pracuję, zdaje sobie sprawę jak „niewdzięczną” pracę wykonuję. Mówię na sesjach rzeczy których nikt nie chce słyszeć. W życiu nie można wszystkiego, zawsze istnieje niepewność, zależymy od innych którzy mogą odejść i to będzie boleć, jak coś nie idzie po naszej myśli to czujemy złość i czasem trzeba się posmucić. Wiem to niepopularne, to się nie kojarzy z sukcesem z nieograniczonymi możliwościami. Rzeczywistość niesie ze sobą ograniczenia, jednym z nich jest to że nie można żyć w ciągłej manii, nie można się ciągle radować, ekscytować, osiągać cele i być całkowicie niezależnym od innych. Czasem jest po prostu trudno i smutno i to jest jak najbardziej normalne.
Daniel Melerowicz - psycholog, psychoterapeuta